
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prasa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prasa. Pokaż wszystkie posty
13 kwietnia 2011
Pięć mitów na temat przyszłości dziennikarstwa

7 kwietnia 2011
Trwa walka o fanów na Facebooku. "Newsweek" spamuje wall "Przekroju"

2 kwietnia 2011
Primaaprilisowe żarty wydawców mogą obrócić się przeciwko nim samym

30 marca 2011
Opłaty za treści mogą pomóc wydawcom w zwiększaniu ruchu na serwisach www

20 marca 2011
iPad przyciąga uwagę czytelników do gazet tradycyjnych
Wydawcy w identyczny sposób relacjonują wydarzenia w Libii

17 marca 2011
Nowy model cenowy New York Times w internecie

5 marca 2011
Jest już trzeci numer "Mediafun Magazynu"

11 lutego 2010
We Francji otwarto agencję prasową z materiałami obywatelskimi
8 lutego 2010
Opłaty za treści w internecie również w Europie
21 grudnia 2009
Brak lojalności czytelników to główny problem wydawców w internecie
Więcej złych wiadomości dla wydawców próbujących monetyzować swoje treści w internecie. Do tej pory w tym temacie brane pod uwagę były przede wszystkim dwa argumenty. Pesymistyczny, mówiący że wprowadzenie opłat przez niektórych wydawców będzie skutkował migracją czytelników do darmowych źródeł informacji. Wariant optymistyczny sugerował, że równoczesne wprowadzenie opłat za treści przez największych wydawców, zmusi czytelników do płacenia za konsumowane informacje. Tymczasem ostatnie badania pokazują, że wariant optymistyczny zakładał dużą lojalność i przywiązanie czytelników do marki gazety - a tak wcale nie musi być.
16 grudnia 2009
Wprowadźcie wreszcie te opłaty za treści w internecie
Im głośniej na temat wprowadzania opłat za treści gazet w internecie, tym więcej badań na ten temat. Firmy consultingowe prześcigają się w tych badaniach, a wyniki są mocno rozbieżne: raz słyszymy, że aż połowa Amerykanów deklaruje chęć płacenia za informacje, innym razem, że ledwie 5% Brytyjczyków skłonnych jest uiszczać opłaty za treści w sieci. Nie jest to z pewnością kwestia wyłącznie kulturowa, dlatego przeprowadźmy badanie metodą empiryczną i wprowadźmy wreszcie te opłaty!
25 listopada 2009
A gdyby tak przenieść internet na papier?

16 listopada 2009
Prawie połowa Amerykanów chce płacić za treści w sieci

Jak podaje dzisiejszy "New York Times", według październikowego badania przeprowadzonego przez Boston Consulting Group, 48% amerykańskich czytelników zapłaciłoby za informację online (w tym również na telefonach komórkowych). BCG przeprowadził swoje badania w kilku krajach, a wyniki były najsłabsze w USA i Wielkiej Brytanii (według BCG również w Wielkiej Brytanii odsetek gotowych zapłacić za informacje online wyniósł 48%). Oprócz tych krajów, badanie przeprowadzono jeszcze w Australii, Niemczech, Włoszech, Francji, Hiszpanii, Norwegii i Finlandii. W niektórych z nich, ponad 60% badanych wyraża gotowość do płacenia za informacje.
Najmniej za dostęp do informacji przez internet chcą płacić Australijczycy i Amerykanie - ledwie 3 dolary za miesiąc. Najwięcej Włosi - 7 dolarów miesięcznie.
Zdaniem autorów badania, najmniej chętni do płacenia za informacje są Amerykanie, ze względu na podaż darmowej informacji w sieci. Ta podaż jest "większa, lepsza i bogatsza w USA niż gdziekolwiek indziej". Ich zdaniem, Amerykanie chcą płacić mniej, ponieważ rynek informacji w USA jest dużo bardziej podzielony i z powodu tej fragmentyzacji zawsze znajdzie się ktoś, kto udostępni treści informacyjne za darmo. To podobno odróżnia rynek amerykański od europejskiego, którego rynek informacji jest bardziej pilnowany przez dużych graczy.
Mnie osobiście ta argumentacja nie do końca przekonuje. Jak się okazało, większość opowiadających się za wprowadzeniem opłat w sieci, jest czytelnikami gazet papierowych. Trudno zatem dziwić się ich odpowiedzi, skoro już płacą za treści i prawdopodobnie chcieliby, by każdy inny konsument informacji był traktowany tak samo.
To oczywiście najprostsze rozumowanie, ale dyskusja na temat opłat za treści robi się coraz głośniejsza. Wciąż jednak mam wrażenie, że jest to badanie gruntu, próba edukacji społeczeństwa w temacie opłat za treści online i sondowanie ich opinii. Gdybym miał obstawiać, na tę chwilę, czy opłaty za treści informacyjne staną się powszechne, najbliższym jest mi zdanie Eryka Mistewicza. Pisał on niedawno dla "Dziennika Gazety Prawnej", że media będą prowadzić czytelnika do najważniejszych i sprawdzonych informacji. Tonąc w morzu treści, użytkownik będzie płacił za wyłowienie tych najbardziej interesujących i najbardziej mu potrzebnych artykułów.
Jak zmienił się amerykański konsument informacji w ciągu 9 lat?

Oto jak zmienił się rynek i postrzeganie internetu w USA w ciągu dziewięciu lat:
W 2000 roku tylko 46% dorosłych w USA korzystało z internetu, 5% miało dostęp do szerokopasmowego internetu w domu, połowa pełnoletnich Amerykanów posiadało telefon komórkowy, ale nikt nie używał go do korzystania z sieci.
Dzisiaj prawie 80% dorosłych w USA korzysta z internetu, 63% ma dostęp do szerokopasmowego internetu w domach. 85% Amerykanów ma telefon komórkowy, z czego 56% korzysta z internetu mobilnego.
Zachęcam do lektury powyższej prezentacji. Tym, na co warto zwrócić uwagę w pierwszej kolejności jest spadek zaufania do wydawców. Na poniższym wykresie widać jak na przestrzeni kilkunastu lat spadło zaufanie do amerykańskich tytułów prasowych:

Amerykański odbiorca w ciągu dekady przede wszystkim zmienił platformy, z których czerpie informacje. Popularność internetu jako platformy informacyjnej wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat prawie o 20%. Przerażający jest spadek liczby Amerykanów wskazujących gazetę jako źródło, z którego regularnie czerpią informacje:

Ciekawe, że mimo rosnącej popularności i szerszego dostępu do sieci, czas spędzany z informacją maleje. Być może wynika to z ogromnej ilości contentu, nie tylko informacyjnego, dostępnego w internecie. Uwaga internauty jest rozproszona pomiędzy stronami informacyjnymi, a rozrywkowymi, bogatymi w treści video oraz wciąż rosnącymi w popularność, serwisami społecznościowymi.
Prezentacja pokazuje również jak bardzo popularne stają się personalizowane informacje. Już połowa Amerykanów selekcjonuje interesujące ich informacje dzięki korzystaniu z kanałów RSS, personalizowaniu strony głównej, czy subskrybowaniu newsów poprzez alerty emailowe.
Amerykański odbiorca jest coraz bardziej aktywny, nie tylko poprzez komentowanie informacji na stronie głównej, ale także na forach, listach dyskusyjnych czy w serwisach społecznościowych.
4 listopada 2009
Media w internecie: szansa, zagrożenie, konflikt?

Spotkanie otwarto dość tradycyjnym pytaniem, czy internet stanie się grabarzem prasy. Pierwsza wypowiedziała się naczelna łódzkiej Wyborczej, twierdząc, iż pogłoski o śmierci gazet drukowanych są przedwczesne. Barbara Piegdoń-Adamczyk stwierdziła, iż istnieją pewne przyczyny - nienazwane, niezidentyfikowane - z powodu których czytelnicy gazet papierowych odchodzą. Raczej mało prawdopodobnym jest by czytelnicy przestawali czytać w ogóle, a więc jedyną możliwością jest, że przenoszą się gdzie indziej. Ważnym spostrzeżeniem, doskonale zresztą widocznym w internetowej strategii Agory, było stwierdzenie, że czytelnicy dzielą się na coraz węższe grupy ludzi, którzy interesują się coraz to nowymi rzeczami. Jak się domyślam, pani redaktor podkreślała w ten sposób znaczenie nisz czytelniczych, o których później wspominali pozostali prelegenci.
Igor Janke widzi przyszłość prasy drukowanej w ciemniejszych barwach. Rozwój internetu jest jego zdaniem czymś zupełnie innym niż przywoływane często momenty w historii gdy pojawiały się nowe media typu kino czy telewizja. Dzisiejszy proces jest poważniejszy, porównywalny znaczeniowo z rewolucją przemysłową. Do niedawna przewidywano, że gazety mogą stracić znaczenie, dzisiaj jako wydawcy odczuwamy to na własnych skórach ("Gazeta Wyborcza" sprzedająca przed dwoma laty 450 tys. egzemplarzy, dziś sprzedaje ok. 300 tys., "Rzeczpospolita" notuje spadki ze 180 tys. do ok 110 tys. w tych samych okresach). Dla Igora Janke jest to dowód na to, że gazety nie przetrwają w obecnej formie. Sam przyznaje, że o ile za dwa lata będzie nadal pracował w mediach, o tyle co do 5 lat nie ma już takiej pewności.
Bardziej niż przyszłość gazet zainteresowała Jana Smoleńskiego przyszłość samego dziennikarstwa. W jego opinii prawdziwe dziennikarstwo, a zatem i gazety, są niezagrożone, ponieważ zawsze będzie popyt na sprawdzoną i ciekawą informację, a tej nie da się stworzyć bez prawdziwego zaangażowania człowieka. Kluczowym argumentem okazało się stwierdzenie, że mimo zmian w mediach na przestrzeni dziejów, dziennikarstwo przetrwało w niezmienionej formie i jakości. Nadal istotne jest zaangażowanie dziennikarza, i to rozumiane szerzej niż pasja np. dziennikarzy obywatelskich.
Piotr Zaremba zaczął ostrożnie, twierdząc, że diagnozę prasy już znamy, ale trudno przewidzieć jej przyszłość. Wszystko może potoczyć się w kierunku modelu amerykańskiego, gdzie gazety znikają z rynku i przenoszą się w całości do internetu, ale mogą też przetrwać w niezmienionej formie. Tym, czym do tej pory różnimy się od USA jest to, że w Polsce żadna jeszcze gazeta nie przeniosła się całkowicie do internetu. Portalom internetowym jeszcze póki co nie udaje się wysłać korespondenta za granicę, czy przeprowadzić prawdziwego dziennikarskiego śledztwa.
Zgodziłem się z wszystkimi prelegentami, którzy nie uznają internetu jako jednolitego medium zagrażającego tradycyjnym. Sieć jest tak naprawdę tyglem, skupiskiem silnych i słabszych mediów. Ta mnogość opinii może być zarówno jedną z głównych cech (Igor Janke), jak i zagrożeń dla internetu. Piotr Zaremba uznał bowiem to rozproszenie mediów w sieci jako słabość, przeszkodę w budowaniu opiniotwórczości. A ta z kolei ma zagwarantować gazetom przetrwanie. Słabość wskazana przez Piotra Zarembę okazała się mocną stroną w oczach Igora Janke. Przywołał on przykład skrzyknięcia się kibiców przeciwko PZPN-owi, gdzie parę głosów w sieci wywołało efekt kuli śnieżnej, która zgarniała coraz to większe zainteresowanie. Zaremba skwitował jednak, że internet jest dobry do skrzykiwania się i przeprowadzania rozmaitych akcji, ale jest to nadal dalekie zjawisko od opiniotwórczej informacji.
Nie tylko na tej płaszczyźnie rozmówcy spięli się ze sobą. Zdaniem Igora Janke, zbudowanie opiniotwórczości przez internet to tylko kwestia czasu. Gdyby np. stenogramy CBA pojawiły się najpierw w internecie a nie w papierze, sieć już byłaby nośnikiem opinii. Ale jest to, zdaniem prelegenta, tylko kwestią czasu. Piotr Zaremba obstawał przy swoim, twierdząc, że to dopiero papier nadaje rangę informacji.
Tę tezę zdawała się potwierdzać również Barbara Piegdoń-Adamczyk, która internet określiła mianem medium depeszowego, a nie opiniotwórczego. Zadała również ciekawe pytanie, czy procesowi dygitalizacji powinien podlegać każdy pracownik mediów, czy może internet powinien pozostać domeną ludzi w pewnym, młodym, wieku. Mówiąc to przywoływała przykłady wybitnych amerykańskich dziennikarzy, którzy wypadli z rynku gdyż nie udało im się dostosować do wszystkich narzędzi, jakich dziennikarze mogą dziś używać (audio, video, etc.). Barbara Piegdoń-Adamczyk w jeszcze jednym miejscu rozdzieliła prasę od internetu: sieć jest miejscem, gdzie (w przeciwieństwie do prasy) trzeba się naprawdę naszukać, by znaleźć perełkę dziennikarską.
Idąc za wezwaniem Jana Smoleńskiego o konieczności zbudowania pozarynkowego modelu finansowania dziennikarstwa (teza, z którą absolutnie się nie zgadzam - vide bailout w USA czy darmowa prenumerata dla 18-latków we Francji), moderator dyskusji poruszył temat pieniędzy i zarabiania w internecie. Słusznie przypomniał, że w czasie przenoszenia się gazet do sieci, pieniądze z papieru nie przepływają wystarczająco szybko do internetu.
Ponownie Igor Janke uspokoił słuchaczy twierdząc, że za dwa lata najwięcej pieniędzy na rynku reklamowym będzie pochodziło właśnie z internetu. Dzisiaj reklamodawca ogłasza się w 3 największych gazetach i ma poczucie, że posiada olbrzymi zasięg. Jednak coraz bardziej liczy się profil odbiorcy reklamy, a dotarcie do właściwego targetu zapewnią tylko portale niszowe i specjalistyczne. Na szczęście, w tym kierunku idzie większość polskich wydawców.
Piotr Zaremba wrócił do tematu opiniotwórczości, zahaczając o kolejny temat-rzekę, czyli anonimowość. Jego zdaniem opiniotwórczości nie da się zbudować właśnie poprzez anonimowość niektórych twórców. Jak łatwo przewidzieć, rozgorzała dyskusja o Katarynie, której nie dałem rady wysłuchać już do końca. Nie ze względu na temat dyskusji, a z powodu napiętego harmonogramu.
Podsumowując, spotkanie zapowiadało się naprawdę ciekawie, do czasu przywołania case'u Kataryny. Mam nadzieję, że później było równie interesująco i padło kilka konstruktywnych wniosków i przemyśleń. Jak tylko pojawi się wersja audio ze spotkania (było nagrywane przez organizatorów), postaram się podlinkować również na tym blogu. Sam jestem ciekaw dalszego przebiegu spotkania. Piotr Zaremba co prawda wrzucił wszystkich słuchaczy do jednego worka i ze względu na organizatora spotkania określił ich zwolennikami lewej strony politycznej (najwyraźniej uznał, że nie pojawi się nikt przy zdrowych zmysłach najzwyczajniej zainteresowany tematem mediów - jak np. ja), ale mimo tej drobnej wpadki uważam to spotkanie za całkiem udane.
Oczekuję coraz więcej tego rodzaju wydarzeń w Łodzi, ciesząc sie jednocześnie, że sam mogę być współorganizatorem jednego z nich.
26 października 2009
Print też czasem może być innowacyjny
Poniżej innowacyjny pomysł dotyczący nietypowego formatu gazety papierowej. Pomysłodawcą jest Peter Bluijs, emerytowany ekspert mediów z holenderskiego Telegraaf Media Groep. Ciekawostka, która intryguje. Autorami filmu są Artur Karda i Marcin Nowak z Mediów Regionalnych.
Tomasz Józefacki o głównych wyzwaniach stojących przed wydawcami

Na pierwszy ogień - prezentacja Tomasza Józefackiego, dyrektora pionu internet Agora SA oraz prezesa OPA Europe - Europejskiego Stowarzyszenia Wydawców Internetowych. Tomasz Józefacki opowiadał o największych, jego zdaniem, wyzwaniach, przed którymi stoją dziś wydawcy. Należą do nich:
1. Agregatory. Jak chronić treści przed i konkurować z agregatorami takimi jak Google News czy Yahoo News? Jak chronić się przed kolejnymi, które powstają na rynku ogłoszeń drobnych? Zagrożone są nie tylko treści, ale i przychody z ogłoszeń.
2. Darmowe treści. Czym można konkurować w branży, w której wszystko jest za darmo?
3. Treści wideo. Jak wykorzystać rosnącą popularność wideo w internecie?
4. Nowe narzędzia. Jak wykorzystać popularność serwisów takich jak Facebook i Twitter? Jak konkurować z nimi pod względem czasu i uwagi odbiorców?
5. Ślepota ogłoszeniowa. Jak sobie radzić z pogłębiającą się ślepotą ogłoszeniową odbiorców? Agresywne kampanie reklamowe powodują, że użytkownicy radzą sobie z omijaniem reklam w internecie.
6. Reklama kontekstowa. Jak pokazać odbiorcom reklamy tych produktów i usług, których w danej chwili potrzebują lub szukają?
7. Jak radzić sobie z fragmentacją rynku mediów? Fragmentacja mediów oznacza większą konkurencję.
8. Jak właściwie odpowiedzieć na potrzebę regulacji rynku wydawniczego?
Agora należy do tych firm, które radzą sobie bardzo dobrze mimo kryzysu rynku prasowego. W 2008 roku osiągnęła przychody rzędu 298 milionów Euro. W pierwszej połowie bieżącego roku 1/5 przychodów spółki pochodziła z działalności online. Jest to największa firma branży informacyjnej polskiego internetu z 9,6 milionami real users w czerwcu 2009 r. (37% wzrostu rok do roku). Biorąc pod uwagę te dokonania, warto spojrzeć, w jaki sposób radzi sobie Agora z wymienionymi powyżej wyzwaniami:
1. Z agregatorami ma walczyć główny portal Agory - Gazeta.pl, którego dążeniem jest być najpopularniejszym portalem w różnych kategoriach. Gazeta.pl agreguje treści ponad 70 serwisów Agory. Agora już zajmuje czołowe miejsce w kategorii praca, drugie miejsce w kategoriach budownictwo i nieruchomości oraz społeczności, trzecie miejsce w kategoriach sport oraz informacje-publicystyka-media.
2. Agora wprowadza płatne treści i aplikacje oraz eksperymentuje z e-commerce. Jak wynika z kolejnej ciekawej prezentacji liverpoolskiej konferencji, płatnymi treściami nie zawsze musi być dziennikarstwo.
3. Agora nie ma w portfolio stacji telewizyjnej. Produkowane są jednak treści informacyjne, dokumentalne i rozrywkowe w wersji wideo oraz seriale. Wyłącznie na potrzeby internetu. 75% polskiego internetu przyznaje się do oglądania wideo w internecie przynajmniej raz w miesiącu (większość przypada na YouTube, ale to i tak pokazuje olbrzymi potencjał tego sektora).
4. Agora posiada drugą największą społeczność online w Polsce. 100 milionów postów na forach, 143 tys. blogów - to liczby, które robią wrażenie. Nie jest to portal społecznościowy, ale mimo wszystko strategia ta oznacza budowanie społeczności wokół portali Agory w internecie.
5. Agora stara się integrować reklamę z treściami nie-dziennikarskimi i wydarzeniami. Przykładami mogą tu być akcje specjalne Agory. Zacierana jest granica reklamy z treściami użytkowymi.
6. Agora buduje sieci reklamowe ukierunkowane na poszczególne targety i potrzeby. Przykładami są Glossy Media (targetowane na płeć żeńską) lub AdTaily (targetowane m.in. na blogerów).
7. Z fragmentacją mediów Agora radzi sobie realizując strategię zajmowania nisz i rozszerzania znaczenia marek drukowanych. Wyborcza.biz to jeden z siedemdziesięciu kilku przykładów wykorzystywania treści z "Gazety Wyborczej" pod osobną marką.
8. Dzięki współpracy z takimi organizacjami jak OPA czy INMA, Agora ma możliwość promocji własnych standardów jakościowych i propozycji regulacji.
Cała prezentacja Tomasza Józefackiego znajduje się poniżej. Konkluzją wystąpienia było stwierdzenie, że internet to niełatwy rynek, a wydawcy wiedzą, że wyzwania wciąż leżą po obu stronach: printu i internetu.
Tomasz Józefacki on the greatest challenges of online publishers
View more documents from marek.miller.
21 października 2009
Co czyni lokalną reklamę prasową atrakcyjną - w druku i online

Prowadzący warsztaty, Al Young (dyrektor kreatywny St. Luke's) oraz Robert Ray (dyrektor marketingu Newspaper Society) stworzyli interaktywną sesję, której uczestnicy mieli możliwość zrozumienia, czym jest kreatywna reklama lokalna, dzięki wielu przykładom z brytyjskiej prasy, dyskusji o własnych rynkach oraz wspólnej pracy nad briefem reklamowym.
Gazety lokalne, podobnie jak drukowane w nich reklamy, mają olbrzymie znaczenie dla społeczności. Robert Ray rozpoczął warsztaty od przedstawienia wyników ostatnich badań przeprowadzonych przez Newspaper Society:
* Papierowe medium lokalne ma bardzo duże znaczenie. Spośród mediów wszystkich platform konsumowanych w Wielkiej Brytanii, gazety lokalne zajmują drugie miejsce z 82% przyznającymi, że medium to się dla nich liczy. Pierwsza oczywiście była telewizja (94%), a na dalszych, po lokalnej prasie, miejscach uplasowały się radio (74%), strony internetowe (67%) i gazety ogólnokrajowe (60%)
* Co ciekawe, pomimo wysokiej konsumpcji medium papierowego, gazety lokalne uplasowały się na ostatniej pozycji wśród mediów, których konsumenci pomijają reklamy (ledwie 17% respondentów przyznało, że celowo omija reklamy w gazecie lokalnej). Liderem była tutaj ponownie telewizja, której 47% widzów przyznało w badaniu, że zmienia stację w trakcie reklam, następnie gazety ogólnokrajowe (27%), internet (25%), magazyny (23%) i radio (17%).
* Ostatnie pytanie dotyczyło preferencji własnych odbiorców - czy chcieliby mieć do czynienia z medium wolnym od reklam. I tak, pragnęłoby tego 51% widzów w przypadku telewizji, 37% słuchaczy w przypadku radia, 23% czytelników w przypadku gazet ogólnokrajowych oraz zaledwie 14% (najmniej) czytelników w przypadku gazet lokalnych.
Lokalne i regionalne gazety, mają następujace cechy, które są ważne dla ich czytelników i taką samą rangę powinny mieć dla reklamodawców:
* budzą zaufanie
* są bliskie społecznościom lokalnym i ich życiu
* są aktualne
* są nośnikami ciekawych pomysłów, inspiracji i pobudzają do działania
Połączenie tych cech z reklamami drukowanymi w prasie lokalnej, ogłoszenia te nabierają często walorów informacyjnych i nośników treści. Podczas warsztatów, Al Young wskazał, że reklamy w prasie lokalnej zdecydowanie różnią się od reklam umieszczanych w jakimkolwiek innym medium:
* w każdym innym medium odbiorca jest zainteresowany przede wszystkim treścią, a nie reklamą - ogłoszenia są intruzem, tolerowanym w mniejszym lub większym stopniu
* czytelnicy docierają do prasy lokalnej z założeniem, że reklama będzie dla nich użyteczna
W związku z powyższym, wnioski nasuwają się same: prasa lokalna jest praktycznie jedynym miejscem, gdzie reklama może być rzeczywiście w jakimś stopniu poszukiwana przez czytelnika i być traktowana jako informacja. Aby udowodnić swoją tezę, Al Young zaprezentował kampanię, która naprawdę pojawiła się w prasie brytyjskiej, i która zachęca do umieszczania reklam w prasie lokalnej:

W trakcie warsztatów, eksperci rynku mediów z krajów takich jak Norwegia, Holandia, Indie czy Estonia, pokazali przykłady kiepskich, ich zdaniem, ogłoszeń w swoich tytułach.
Następnie prelegenci, z drugiej strony, przedstawili swoje kontrpropozycje. Ich przykłady zawierały m.in. lokalnego producenta okien (przedstawiającego w reklamie lokalne domostwa, które "oświetlił"). Efekt tej reklamy był znaczący - były to zdjęcia domów, znanych w okolicy i rozpoznawalnych przez lokalną społeczność. Małe i średnie przedsiębiorstwa, zamiast tworzyć specjalne kreacje i podejmować próby bycia rozpoznawalnym na poziomie ogólnokrajowym, powinny pozostać w swoich społecznościach i udowadaniać, że są bliskie konsumentom. Ten stan rzeczy rozumie już wielu producentów tzw. superbrandów, takich jak Tesco, Nike czy Adidas. Ten ostatni przykładowo uruchomił lokalną kampanię skierowaną do mieszkańców deszczowego Manchesteru:

Prelegenci wyszczególnili problemy, które prowadzą do złych efektów reklamy prasowej:
* brak analizy
* zbyt dużo treści w reklamie
* zły design
* oklepane hasła
* brak zrozumienia pojęcia lokalności
Firmy powinny pojąć, że media regionalne i lokalne są bardzo ważnym medium dla ich kampanii reklamowych. Kampanie raklamowe powinny być dostosowywane do platformy, na której mają być umieszczane. Poza tym, firmy muszą pamiętać, że reklamy są często informacją dla lokalnego czytelnika. Regionalna reklama powinna stanowić część przychodów firm medialnych. A wydawcy powinni zadbać, by ten stan rzeczy nie uległ zmianie.
Co czeka wydawców w najbliższych latach - wywiad z CEO INMA

Forum4Editors: Po roku od ostatniej prezentacji twojego raportu, Outlook 2009, nie sądzę, by znalazła się choć jedna osoba, która zakwestionowałaby jego wyniki. Co tym razem przewidujesz dla branży informacyjnej? Czy wciąż sądzisz, że po dwóch kiepskich dla gazet latach (2009-2010), można oczekiwać poprawy?

Gazety, które w latach 2009-2010 przesuną ciężar kosztów na marketing, sprzedaż, badania i rozwój cyfrowy będą tymi, które osiągną sukces w zmianie zagrożenia w szansę.
Obawiam się jednak, że większość gazet dostosowała swoje wydatki jedynie do dziedzin, gdzie widoczna jest możliwość zarobku.
Tym, czego się nauczyłem badając gazety na świecie, jest fakt, że kiedy widoczne jest światło na końcu tunelu, wydawcy nie mają już szans na zmianę. Sądzę, że światło w tunelu będzie już widoczne o tej porze za rok.
Jakie są twoje wskazówki dla wydawców gazet? Jak mogą wykorzystać ten kryzys, by jak najwięcej zyskać?
Moja rada jest prosta: pospieszcie się! Wasze redakcje są zbyt duże i zbyt rozrzucone. Zmieńcie to. Wasze działy sprzedaży reklam powinny skupić się na sprzedaży pakietów reklamowych na różnych platformach. Zmieńcie to. Nie skupiacie się na rynku, zmieńcie to. Zbyt mało środków poświęcacie na badania rynkowe, zmieńcie to. Macie przecież kapitał, użyjcie go, zanim będzie zbyt późno.
Główna tezą twojego zeszłorocznego raportu Outlook 2009 była zmiana kierunku z przepustowości w innowacje. Co będzie hasłem przewodnim tegorocznego raportu? Co dziś jest głównym wyzwaniem dla wydawców?
Jeszcze nie wiem co będzie główną hasłem przewodnim. Równie dobrze może to być "zegar bije!".
Jeśli chodzi o główne wyzwania stojące przed wydawcami, sądzę, że jednym z ważniejszych jest zrozumienie, co tak naprawdę oznacza być firmą multimedialną. I znalezienie odpowiedzi na wypływające stąd pytania:
* Jakie znaczenie ma treść dla różnych odbiorców na różnych platformach? Długie formy, publicystyka mają inną wartość w druku, inną online i jeszcze inną w przestrzeni mobilnej.
* Jaka jest interakcja konsumentów z naszą marką na poszczególnych platformach? Czy będąc firmą multimedialną musimy inwestować w rozwój ze względu na to, że produkt, czy platforma schodzą na dalszy plan?
* Jak sprzedawana jest reklama na wszystkich trzech platformach: w druku, online i w przestrzeni mobilnej? czy możemy sprzedawać tylko jedno medium? czy odpowiadamy na rosnącą potrzebę sprzedaży reklamy pakietowej na wszystkich platformach?
Sądzę, że "gazety" na przestrzeni ostatnich lat stały się mediami hybrydowymi, dodającymi nowe platformy bez pojęcia, jak one naprawdę działają. Jeżeli po kryzysie nastąpi wzrost, sądzę, że będzie to rok 2010, w którym wzrośniemy jako branża.
Wiele osób sprawia wrażenie pesymistów w temacie przyszłości gazet, a w szczególności modelu biznesowego gazet. Czy możesz wskazać jakiś trend, wydarzenie lub pomysł, który nastawił cię wyjątkowo optymistycznie w tym roku?
Kiedy Rupert Murdoch stwierdził, że treść ma wartość i oddawanie tej treści za darmo, dewaluuje ją, wydaje mi się, że stworzyło to zdrowe napięcie wśród wydawców, by zastanowić się nad prawdziwą wartością swoich propozycji. Cyfrowi guru bez przerwy używają old-schoolowych argumentów by budować jak najszerszy zasięg, nie zwracając uwagi na wartość tej widowni, wartość produkowanych przez gazety treści, czy platformę, na której te treści się ukazują. Deklaracja Murdocha wyciągnęła wydawców ze skorupy. Optymistycznie myślę, że rok 2010 będzie pełen eksperymentów - dobrych i złych. W tym obciążonym dużym ryzykiem biznesie, to duży krok.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)