W kontekście informacji z poprzedniego postu, czas na coś optymistycznego - prawie połowa Amerykanów jest skłonna płacić za informacje online, w tym również za treść stron przeznaczonych dla telefonów komórkowych. W porównaniu z badaniem, w świetle którego ledwie 5% Brytyjczyków gotowych jest wydać parę pensów na informację, badania przeprowadzone przez Boston Consulting Group dają dużą nadzieję amerykańskim (i nie tylko) wydawcom.
Jak podaje dzisiejszy "New York Times", według październikowego badania przeprowadzonego przez Boston Consulting Group, 48% amerykańskich czytelników zapłaciłoby za informację online (w tym również na telefonach komórkowych). BCG przeprowadził swoje badania w kilku krajach, a wyniki były najsłabsze w USA i Wielkiej Brytanii (według BCG również w Wielkiej Brytanii odsetek gotowych zapłacić za informacje online wyniósł 48%). Oprócz tych krajów, badanie przeprowadzono jeszcze w Australii, Niemczech, Włoszech, Francji, Hiszpanii, Norwegii i Finlandii. W niektórych z nich, ponad 60% badanych wyraża gotowość do płacenia za informacje.
Najmniej za dostęp do informacji przez internet chcą płacić Australijczycy i Amerykanie - ledwie 3 dolary za miesiąc. Najwięcej Włosi - 7 dolarów miesięcznie.
Zdaniem autorów badania, najmniej chętni do płacenia za informacje są Amerykanie, ze względu na podaż darmowej informacji w sieci. Ta podaż jest "większa, lepsza i bogatsza w USA niż gdziekolwiek indziej". Ich zdaniem, Amerykanie chcą płacić mniej, ponieważ rynek informacji w USA jest dużo bardziej podzielony i z powodu tej fragmentyzacji zawsze znajdzie się ktoś, kto udostępni treści informacyjne za darmo. To podobno odróżnia rynek amerykański od europejskiego, którego rynek informacji jest bardziej pilnowany przez dużych graczy.
Mnie osobiście ta argumentacja nie do końca przekonuje. Jak się okazało, większość opowiadających się za wprowadzeniem opłat w sieci, jest czytelnikami gazet papierowych. Trudno zatem dziwić się ich odpowiedzi, skoro już płacą za treści i prawdopodobnie chcieliby, by każdy inny konsument informacji był traktowany tak samo.
To oczywiście najprostsze rozumowanie, ale dyskusja na temat opłat za treści robi się coraz głośniejsza. Wciąż jednak mam wrażenie, że jest to badanie gruntu, próba edukacji społeczeństwa w temacie opłat za treści online i sondowanie ich opinii. Gdybym miał obstawiać, na tę chwilę, czy opłaty za treści informacyjne staną się powszechne, najbliższym jest mi zdanie Eryka Mistewicza. Pisał on niedawno dla "Dziennika Gazety Prawnej", że media będą prowadzić czytelnika do najważniejszych i sprawdzonych informacji. Tonąc w morzu treści, użytkownik będzie płacił za wyłowienie tych najbardziej interesujących i najbardziej mu potrzebnych artykułów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz