
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Internet. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Internet. Pokaż wszystkie posty
15 kwietnia 2011
Media Trendy 2011: Pięć trendów mediów cyfrowych (John Sandvand)

13 kwietnia 2011
Pięć mitów na temat przyszłości dziennikarstwa

7 kwietnia 2011
Trwa walka o fanów na Facebooku. "Newsweek" spamuje wall "Przekroju"

2 kwietnia 2011
Primaaprilisowe żarty wydawców mogą obrócić się przeciwko nim samym

30 marca 2011
Opłaty za treści mogą pomóc wydawcom w zwiększaniu ruchu na serwisach www

20 marca 2011
Wydawcy w identyczny sposób relacjonują wydarzenia w Libii

17 marca 2011
Nowy model cenowy New York Times w internecie

5 marca 2011
Jest już trzeci numer "Mediafun Magazynu"

16 lutego 2010
Portale społecznościowe typu Facebook i Twitter są dla dziennikarzy ważnym źródłem informacji
11 lutego 2010
We Francji otwarto agencję prasową z materiałami obywatelskimi
8 lutego 2010
Opłaty za treści w internecie również w Europie
Ciekawy pomysł Guardiana na ekspozycję gorących treści
22 grudnia 2009
Google i Bing pomogą Twitterowi zarobić
21 grudnia 2009
Brak lojalności czytelników to główny problem wydawców w internecie
Więcej złych wiadomości dla wydawców próbujących monetyzować swoje treści w internecie. Do tej pory w tym temacie brane pod uwagę były przede wszystkim dwa argumenty. Pesymistyczny, mówiący że wprowadzenie opłat przez niektórych wydawców będzie skutkował migracją czytelników do darmowych źródeł informacji. Wariant optymistyczny sugerował, że równoczesne wprowadzenie opłat za treści przez największych wydawców, zmusi czytelników do płacenia za konsumowane informacje. Tymczasem ostatnie badania pokazują, że wariant optymistyczny zakładał dużą lojalność i przywiązanie czytelników do marki gazety - a tak wcale nie musi być.
25 listopada 2009
A gdyby tak przenieść internet na papier?

24 listopada 2009
Czy Microsoft chce przekupić Murdocha, by ten zdjął swoje treści z Google?
20 listopada 2009
Amerykański serwis dziennikarstwa obywatelskiego chce płacić profesjonalistom
18 listopada 2009
Times Online z opłatami w przyszłym roku

Harding powiedział serwisowi Paid Content, że gazety są niedoceniane i koniecznym jest "stworzenie od podstaw nowego modelu biznesowego gazet, systemu zbierania informacji i dystrybucji". Podkreślił cenę wysokojakościowego dziennikarstwa i przypomniał, że "The Times" wydał półtora miliarda funtów na biuro w Bagdadzie w trakcie wojny irackiej, czy 10 tys. funtów na wysłanie korespondenta na Sri Lankę, w celu raportowania o przemocy na północy tej wyspy.
"Times" i "Sunday Times" będą najprawdopodobniej pierwszymi z portfolio News Corp., których wersje internetowe będą całkowicie płatne. W innym wywiadzie Harding dodał, że dzienny dostęp do serwisu gazety będzie kosztował tyle samo, co wydanie papierowe gazety, czyli na dzień dzisiejszy 90 pensów. Zmianie modelu biznesowego towarzyszyć będzie redesign strony Times Online i wyodrębnienie z jej struktur strony Sunday Times.
Mikroopłaty, które już były omawiane na tym blogu, Harding traktuje jako niewłaściwy kierunek. Argumentuje to tym, że mogłyby doprowadzić do zmiany linii gazety i zaowocować większą ilością informacji na temat Britney Spears, niż np. o Tamilach z północnej części Sri Lanki.
17 listopada 2009
Czy Murdoch wycofa swój content z Google?

Jeden z największych, a na pewno najpopularniejszy z mediowych magnatów, Rupert Murdoch, mówi ostatnio głośno o wycofaniu swoich treści z Google. Wspiera go w tym Matthias Döpfner, CEO niemieckiego giganta, wydawnictwa Axel Springer, twierdząc, że agregowanie treści gazet przez Google jest "równie demokratyczne jak wejście do supermarketu i wypicie piwa za darmo". Walka na argumenty co do dystrybucji contentu przez Google będzie zapewne jeszcze trwać.
Wydawcy uparcie trzymają się stwierdzenia, że Google niczym pasożyt żeruje na ich treściach, zarabiając na ruchu towarzyszącym i nie traktują już tej firmy jako sposobu na dystrybucję treści i ułatwieniu czytelnikom dotarcia do nich. Pojawiają się nawet argumenty, że równoczesne wycofanie swoich treści z wyszukiwarki, mocno osłabi tego giganta.
Tymczasem niemiecka firma consultingowa, The Reach Group, postanowiła sprawdzić, na ile ucierpi potęga Google, gdyby wszyscy niemieccy wydawcy wycofali z niej naraz swoje treści. Wiecie jak bardzo? Prawie wcale.
TRG przejrzało około tysiąc serwisów należących do 148 niemieckich wydawców, sygnatariuszy tzw. Deklaracji Hamburskiej, niemieckiego policzka wymierzonego również Google. Przeglądając serwisy, TRG analizowało je pod kątem wyników wyszukiwania przez Google. Tezą badania było to, ile straciłoby pierwszych 10 wyszukań, gdyby wyszukiwarka nie indeksowała stron niemieckich wydawców. Oto efekt:

Inaczej jest z Wikipedią. Ta z kolei stanowi 13% najpopularniejszych wyników wyszukiwań w niemieckim Google:

TRG również zauważa, że Wikipedia stanowi tylko 0,01% zasobów stron indeksowanych przez Google, w porównaniu z 4,01% należącymi do niemieckich wydawców. Mimo tego, Wikipedia ma więcej linków i kliknięć, a w związku z tym zyskuje lepszą pozycję w wyszukiwarce.
Nie tylko niemieccy wydawcy straciliby na takim posunięciu. Całkiem niedawno, serwis TechCrunch pisał, że po wycofaniu treści "Wall Street Journal" z indeksu Google, Murdoch straciłby 25% swojego ruchu na WSJ.com (według HitWise, 10% ruchu WSJ pochodzi z agregatora GoogleNews, 15% z bezpośrednich wyszukiwań w Google).
Nad tym, co dalej zrobi Murdoch, zastanawia się Jeff Jarvis. Nawet jeśli słowa Murdocha są czymś więcej niż próbą badania rynku i sondowania opinii, a News Corp. rzeczywiście zdecyduje się usunąć swoje treści z Google, to nie może on liczyć na to, że reszta wydawców pójdzie w ślad za nim. Murdoch wycofując swoje treści z najpopularniejszej wyszukiwarki, zrobi miejsce pozostałym wydawcom, którzy sami powalczą o swoją część tego tortu.
PS. Google od lat odpowiada wydawcom, że zablokowanie strony przed indeksowaniem jej w wyszukiwarce jest możliwe dzięki plikowi robots.txt
Zdjęcie w tekście zostało udostępnione na licencji CC przez użytkownika pollyalida z serwisu Flickr
16 listopada 2009
Prawie połowa Amerykanów chce płacić za treści w sieci

Jak podaje dzisiejszy "New York Times", według październikowego badania przeprowadzonego przez Boston Consulting Group, 48% amerykańskich czytelników zapłaciłoby za informację online (w tym również na telefonach komórkowych). BCG przeprowadził swoje badania w kilku krajach, a wyniki były najsłabsze w USA i Wielkiej Brytanii (według BCG również w Wielkiej Brytanii odsetek gotowych zapłacić za informacje online wyniósł 48%). Oprócz tych krajów, badanie przeprowadzono jeszcze w Australii, Niemczech, Włoszech, Francji, Hiszpanii, Norwegii i Finlandii. W niektórych z nich, ponad 60% badanych wyraża gotowość do płacenia za informacje.
Najmniej za dostęp do informacji przez internet chcą płacić Australijczycy i Amerykanie - ledwie 3 dolary za miesiąc. Najwięcej Włosi - 7 dolarów miesięcznie.
Zdaniem autorów badania, najmniej chętni do płacenia za informacje są Amerykanie, ze względu na podaż darmowej informacji w sieci. Ta podaż jest "większa, lepsza i bogatsza w USA niż gdziekolwiek indziej". Ich zdaniem, Amerykanie chcą płacić mniej, ponieważ rynek informacji w USA jest dużo bardziej podzielony i z powodu tej fragmentyzacji zawsze znajdzie się ktoś, kto udostępni treści informacyjne za darmo. To podobno odróżnia rynek amerykański od europejskiego, którego rynek informacji jest bardziej pilnowany przez dużych graczy.
Mnie osobiście ta argumentacja nie do końca przekonuje. Jak się okazało, większość opowiadających się za wprowadzeniem opłat w sieci, jest czytelnikami gazet papierowych. Trudno zatem dziwić się ich odpowiedzi, skoro już płacą za treści i prawdopodobnie chcieliby, by każdy inny konsument informacji był traktowany tak samo.
To oczywiście najprostsze rozumowanie, ale dyskusja na temat opłat za treści robi się coraz głośniejsza. Wciąż jednak mam wrażenie, że jest to badanie gruntu, próba edukacji społeczeństwa w temacie opłat za treści online i sondowanie ich opinii. Gdybym miał obstawiać, na tę chwilę, czy opłaty za treści informacyjne staną się powszechne, najbliższym jest mi zdanie Eryka Mistewicza. Pisał on niedawno dla "Dziennika Gazety Prawnej", że media będą prowadzić czytelnika do najważniejszych i sprawdzonych informacji. Tonąc w morzu treści, użytkownik będzie płacił za wyłowienie tych najbardziej interesujących i najbardziej mu potrzebnych artykułów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)