Więcej złych wiadomości dla wydawców próbujących monetyzować swoje treści w internecie. Do tej pory w tym temacie brane pod uwagę były przede wszystkim dwa argumenty. Pesymistyczny, mówiący że wprowadzenie opłat przez niektórych wydawców będzie skutkował migracją czytelników do darmowych źródeł informacji. Wariant optymistyczny sugerował, że równoczesne wprowadzenie opłat za treści przez największych wydawców, zmusi czytelników do płacenia za konsumowane informacje. Tymczasem ostatnie badania pokazują, że wariant optymistyczny zakładał dużą lojalność i przywiązanie czytelników do marki gazety - a tak wcale nie musi być.
Firma consultingowa Oliver & Ohlbaum zapytała ludzi, jaką gazetę najczęściej kupują oraz czy są jej prenumeratorami (większość kupowała gazety w kiosku). W drugiej serii badań, zapytani musieli wskazać na ulubione źródło informacji w internecie. Rzadko była nim strona internetowa ulubionej gazety.
Badanie przywołał "The Economist". Teoria, która stanowi podwaliny prawie każdej strategii online wydawcy papierowego, legnie w gruzach. Dyskusja wokół płatnych treści zawiera bowiem jeden wariant - czytelnicy kupią gazetę papierową, a następnie udadzą się na stronę internetową tej samej gazety w poszukiwaniu rozszerzonych lub bardziej aktualnych newsów, czy wartości dodanej, choćby w postaci blogów. Ale badani Brytyjczycy udowadniają, jak bardzo nielojalny jest czytelnik względem marki gazety w internecie.
Okazało się, że czytelnicy "Daily Telegraph", poświęcają jego stronie internetowej zaledwie 8% całego czasu online przeznaczonego na zdobywanie informacji. Czytelnicy spędzają dwa razy więcej czasu na stronach BBC i ponad dwa razy więcej czasu na stronach internetowych innych gazet (widać to na poniższym obrazku). Co ciekawe, chętniej czytają strony internetowe tabloidów, takich jak "The Sun" czy "Daily Mirror", niż stronę www swojej ulubionej gazety. Czytelnicy tabloidów również mieli problem z lojalnością. Fani "The Sun" spędzają tyle samo czasu na stronach konkurencyjnych, bardziej opiniotwórczych gazet.
Ciekawą obserwacją z tego samego badania jest fakt, jak mało czytelników rzeczywiście czerpie informacje z agregatorów Yahoo!News czy GoogleNews. Przypomnę, że o tym ostatnim jest od jakiegoś czasu wyjątkowo głośno. Wydawcy zarzucają firmie Google, że ta przejmuje ich czytelników agregując informacje pochodzące ze stron internetowych gazet. W świetle ostatniego porozumienia Murdocha z Google, agregator Google News dostarczy jednemu czytelnikowi tylko pięć darmowych informacji na dzień, za każdą następną będzie trzeba zapłacić. Okazuje się jednak, że czytelnicy nie potrzebują agregatorów, by dotrzeć do informacji, a źródeł mają tak wiele limit pięciu informacji byłby w sumie trudny do osiągnięcia.
Trzecim, i chyba najważniejszym wnioskiem z badania jest fakt, że jednoczesne wprowadzenie opłat przez wielu wydawców może być mniej ekonomiczne, niż wprowadzenie takich opłat na własną rękę. 26% zapytanych czytelników "The Guardian" stwierdziło, że skłonni byliby płacić dwa funty miesięcznie za dostęp do strony internetowej gazety. Ale w chwili, gdyby wszystkie brytyjskie gazety jednocześnie wprowadziły opłaty za treści, liczba chętnych płacić za dostęp do guardian.co.uk spadła do 16%. Wynik wydaje się dziwny, do momentu aż uwzględni się brak przywiązania do marki gazety.
Tak jak pisałem wcześniej, badania pozwalają tylko wysondować nastroje czytelników. Pytania są mocno hipotetyczne i nie zawsze czytelnicy zachowają się tak, jak deklarują. A to, tak naprawdę, powinno jeszcze bardziej odwodzić wydawców od pomysłu wprowadzania opłat za treści w internecie. Dzisiaj, z perspektywy czasu, można powiedzieć, że udostępnienie treści za darmo parę lat temu, było błędem. Błędem, coraz częściej "żartobliwie" porównywanym z grzechem pierworodnym, z którym już nic się da zrobić.