30 marca 2011

Opłaty za treści mogą pomóc wydawcom w zwiększaniu ruchu na serwisach www

W świetle oficjalnie uruchomionego wczoraj systemu płatności "New York Times", nie da się nie myśleć o tym, jak decyzja o wprowadzeniu bariery cenowej może wpłynąć na ruch generowany przez użytkowników tego serwisu. Wiadomo, dopóki treści są darmowe i nie ma żadnych ograniczeń dla internautów w konsumpcji treści, dopóty wydawca może być spokojny o swój traffic. Wskutek wprowadzenia jakiejkolwiek bariery, czy to cenowej, czy wiekowej, ruch internetowy narażony zostaje na drastyczny spadek. Jednej z amerykańskich gazet udaje się jednak, mimo wprowadzonych opłat, nie tylko utrzymywać ruch na stronie www, ale dodatkowo go... podwyższać.

Tą gazetą jest "Augusta Chronicle", wydawana w około dwustutysięcznym mieście Augusta i rozchodząca sie w około 60 tysiącach egzemplarzy. W ciągu zaledwie trzech miesięcy od wprowadzenia opłat, gazeta zwiększyła ruch na swoim serwisie o 5%. Łączna liczba odsłon serwisu internetowego gazety od grudnia 2010 do lutego 2011 wyniosła 23,6 milionów w porównaniu z 22,4 milionami w analogicznym okresie rok wcześniej. Bariera cenowa została wprowadzona w grudniu 2010 roku.

Mimo, że na wprowadzenie konieczności płacenia za swoje treści zdecydowało się jeszcze niewielu światowych wydawców, powoli można snuć przypuszczenie, iż sukces takiej strategii zależy od rodzaju bariery cenowej. Choć "New York Times" zapowiedział swój system płatności dwa tygodnie temu (a oficjalnie wprowadził go wczoraj), wielu medioznawców i ekspertów zdążyło zarzucić mu już złe funkcjonowanie. Wskazano wady, w postaci dostępu do zbyt dużej liczby darmowych artykułów w chwili, gdy są one polecane z blogów lub serwisów społecznościowych. Argumentowano, że liczba 20 artykułów miesięcznie dostępnych za darmo może być zupełnie wystarczająca dla wielu czytelników. Internauci z kolei szybko znaleźli dziurę i za pomocą czterech linijek kodu złamali barierę uzyskując pełen dostęp do materiałów "New York Times".

Bardzo podobny system opłat do wspomnianej Szarej Damy (potoczne określenie "The New York Times") zastosowała wcześniej "Augusta Chronicle". Oferuje ona darmowy dostęp do 25 artykułów typu premium miesięcznie. Po wyczerpaniu tego limitu, internauta zmuszony jest już do opłat. Oprócz tego, szereg artykułów nie posiadających statusu "premium" dostępnych jest dla internautów za darmo. Internauta nie jest informowany, który artykuł jest materiałem premium, a który nie. Brak odpowiedniego oznakowania jest jednak dość korzystny dla wydawcy - przeglądając stronę, internauta szybko może trafić na planszę informującą o konieczności zapłaty za dalsze przeglądanie strony. Model cenowy korzystania z serwisu jest bardzo prosty - miesięczny dostęp do serwisu kosztuje 6,95 dolarów na miesiąc lub 2,95 dolarów miesięcznie dla prenumeratorów wydania drukowanego. Cały model "Augusta Chronicle" oraz ostrożne opinie wydawcy na jego temat przytacza Alan Mutter.

Model częściowo płatny / częściowo darmowy zdaje się sprawdzać, zwłaszcza w przypadku zestawienia go z innym modelem - całkowicie ograniczającym dostęp do treści. Gazeta podobnej wielkości do "Augusta Chronicle", ukazująca się w Greenville (stan South Carolina, około 3 godzin jazdy od Augusty), również zdecydowała się na wprowadzenie opłat za treści. System płatności "Greenville News" także jest bardzo przejrzysty - dostęp do treści kosztuje 2 dolary dziennie lub 9,95 dolarów miesięcznie. Żaden rodzaj kontentu nie jest jednak dostępny za darmo. Efekt? Prawie 520 tys. odwiedzin miesięcznie w styczniu 2011 było wynikiem o 47% gorszym w porównaniu ze styczniem poprzedniego roku, w którym treści były jeszcze darmowe.

"Times of London" i "Sunday Times" straciły 90% czytelników online po wprowadzeniu obowiązku płacenia za treści w internecieNa model całkowitego odcięcia użytkownika od darmowego kontentu zdecydował sie ponad rok temu Rupert Murdoch ze swoimi dziennikami "The Times of London" i "Sunday Times". Dziś z dumą informuje, że dostęp do tych serwisów (na wszystkich platformach: online, tabletach i e-readerach) wykupiło 79 tys. użytkowników. Na pierwszy rzut oka można mówić o sukcesie, aby jednak określić te działania zdecydowanym sukcesem, trzeba wziąć jeszcze parę zmiennych pod uwagę. Zdaniem niektórych, The Times wprowadził barierę cenową kosztem 4 milionów użytkowników (łącznie "Times" stracił 90% czytelników). Należy jednak zwrócić uwagę, że serwis internetowy gazety tracił czytelników na długo przed wprowadzeniem obowiązkowych opłat, o czym świadczy poniższy wykres przedstawiający wcześniejszy trend odwiedzin tej strony:



Inną miarą sukcesu (czy może raczej porażki) tej decyzji jest fakt, że od momentu wprowadzenia opłat na stronie, "The Times" zdecydowanie zaczął tracić czytelników wersji drukowanej gazety. Nie można jednoznacznie powiedzieć, czy są to czytelnicy, którzy zrezygnowali z papieru na rzecz online lub tabletów. Być może jednak fakt wprowadzenia płatnych treści przez wydawcę skłonił ich ku innym serwisom, a to z kolei zadecydowało, albo o zmianie preferencji jeśli chodzi o tytuł prasowy, albo o całkowitym odrzuceniu medium drukowanego:



Reasumując, system opłat, który jest otwarty w małej części, tak jak modele "Augusta Chronicle" i "New York Times" wydaje się mieć większe szanse powodzenia. Jest zbyt wcześnie, by na podstawie trzech miesięcy doświadczeń pierwszego tytułu mówić o konkretnym trendzie, ale ogólne wnioski można już wyciągnąć. Ilość błędów i niedopracowań wskazywanych przez ekspertów w przypadku modelu nowojorskiej gazety sprawia coraz bardziej wrażenie świadomego działania wydawcy. Bo jak lepiej ściągnąć ruch na stronę jeśli nie informacją, że wystarczy minimalna znajomość aspektów programowania, by złamać zabezpieczenia jednego z najpopularniejszych tytułów prasowych na świecie? I wreszcie kolejne pytanie - ilu czytelników "New York Times" zechce skorzystać z możliwości ingerencji w kod strony? Jakkolwiek nie spojrzeć, szum medialny wykreowany wokół nowego modelu płatności za treści w internecie przysporzy najwięcej korzyści samemu wydawcy.

Foto: CC/flickr/jayhay312