Niedawno, rozbudziła się na nowo w USA dyskusja na temat umieszczania płatnego contentu na stronach internetowych gazet. Pomysł nie jest nowy - dyskusja o opłacalności mikroopłat toczyła się już wiele razy. Wszystkiemu winna jest sytuacja, w jakiej znalazły się amerykańskie gazety - spadek sprzedaży gazet papierowych i zmniejszające się przychody z ogłoszeń drukowanych nie są w pełni rekompensowane przez reklamy umieszczane w sieci. Gazety próbują ratować się szukając nowych modeli biznesowych. Jednym z nich mają być właśnie mikroopłaty.
Pomysł mikroopłat nie jest rewolucyjny - przypomina trochę model popularnej biblioteki muzycznej iTunes, w której praktycznie każdy utwór może zostać ściągnięty na komputer użytkownika za drobną opłatą 99 centów. W rozumieniu prawa autorskiego, tekst dziennikarski również jest utworem, zatem pewnej logiki tego rozumowania wykluczyć się nie da.
Walter Isaacson, publicysta amerykańskiego tygodnika "Time" jest ostatnio najgłośniejszym orędownikiem idei mikroopłat. Wszystko za sprawą jego artykułu, który ukazał się w druku dwa tygodnie temu. Pomysł jedna mu wielu popleczników (w dużej części są to sami wydawcy), ale naraża się również na falę krytycyzmu.
Zapoznając się z modelem mikroopłat parę pytań rodzi się natychmiastowo. Jak przyzwyczaić czytelników do tego, że mają płacić za coś, co przez ponad 10 lat mieli dostępne za darmo? Przecież nie można nagle ogłosić: "koniec promocji". Poza tym, nawet jeżeli content stanie się płatny, to co z portalami agregującymi treści typu np. Yahoo!. Co stałoby na przeszkodzie, by firma Yahoo płaciła za treści z gazet, ale dalej dystrybuowała je nadal za darmo? Nie byłby to wcale bezsensowny interes. Taki Yahoo! (podobnie do poprzedników, zabójczych dla amerykańskiej prasy portali jak Craigslist czy Monster) zarabiałby głównie na reklamie, odciągając czytelników gazet poprzez wabienie ich darmowymi treściami. Trzeci argument przeciwko temu pomysłowi to struktura przychodów amerykańskiej prasy drukowanej. Rozkładała się ona długo według modelu 80/20, w którym 80% przychodów pochodziło z reklam, a 20% ze sprzedaży egzemplarzowej. Myślę, że podobny model można by przełożyć na sieć, zastępując jedynie sprzedaż egzemplarzową wspomnianymi mikroopłatami. I mimo, że 20% nie musi być małą liczbą, to należy zadać pytanie, czy jest ona warta masowego odpływu czytelników, dla których cena będzie barierą nie do przeskoczenia (skoro w innym miejscu w sieci podobny tekst będzie za darmo). A przecież ilość tych użytkowników ma bezpośredni wpływ na pozostałe 80% przychodów, czyli na reklamę!
Pomysł mikroopłat wykpił również znakomity amerykański komik Jon Stewart w rozmowie z autorem artykułu. Porównując utwór dziennikarski do muzycznego, Stewart powiedział, że nie wyobraża sobie siebie czytającego artykuł po raz drugi czy trzeci (jak to robi w przypadku piosenek). Albo innego czytelnika dzwoniącego po północy do przyjaciela, krzyczącego "stary, zobacz jak przerobiłem ten utwór" (jak to ma miejsce w przypadku remiksów). Komik podsumował dodatkowo, że może korzystniejszym i bardziej efektywnym byłoby wynalezienie uzależniającego atramentu, który działałby na czytelnika przy zetknięciu z jego skórą powodując jego złe samopoczucie w przypadku braku kontaktu z papierową gazetą następnego dnia.
A tutaj pełen zapis rozmowy Jona Stewarta z Walterem Isaacsonem, polecam:
1 komentarz:
Who knows where to download XRumer 5.0 Palladium?
Help, please. All recommend this program to effectively advertise on the Internet, this is the best program!
Prześlij komentarz