Jest wysoce prawdopodobne, że treści zamieszczane na stronach "New York Times" staną się niedługo płatne. Dyskusje na ten temat toczą się w niecałe dwa lata po zniesieniu opłat za tę usługę. To dowód na to, że wydawca nie ma strategii rozwoju dla swojego tytułu.
Dwa lata temu zniesiono barierę cenową za korzystanie z zawartości strony "New York Times". Decyzja wydawała się logiczna - przychody ze sprzedaży treści online miały mały udział w ogólnym zestawieniu przychodów online. Wiadomo, dużo większe znaczenie mają dla wydawnictwa przychody z reklam. Aby wspomóc główny strumień przychodów, należało zwiększyć liczbę użytkowników. I temu właśnie miało służyć zniesienie opłat dla czytelników strony internetowej gazety.
Poniekąd nie można się dziwić, że wydawca gazety Arthur Ochs Sulzberger Jr szuka sposobów na wykorzystanie wysokiej odwiedzalności strony NYT. Według ostatniego zestawienia Nielsen Online, strona "New York Times" była w grudniu najczęściej odwiedzaną stroną internetową gazet z ponad 18 milionami użytkowników. Jednak zabawa ceną w przypadku NYT, jak w każdym modelu ekonomicznym, może się źle skończyć dla wydawcy.
"New York Times" i jego wydawca nie mają lekkiego życia. W minionym kwartale gazeta odnotowała 48-procentowy spadek przychodów. Wydawnictwo News Media Group (oprócz "NYT" wydaje: "Boston Globe", "International Herald Tribune" oraz 16 innych, mniejszych dzienników) odnotowuje poważne spadki w przychodach reklamowych. W grudniu zeszłego roku przychody te spadły o 16%, co i tak było znaczną poprawą w porównaniu z 21 procentowym spadkiem z listopada.
Do tego wszystkiego wydawnictwo ma długi w wysokości 1 miliarda dolarów. Nie dziwią więc próby łatania tych strat w innych miejscach. Jeszcze w zeszłym miesiącu, meksykański miliarder Carlos Slim zgodził się zainwestować 250 milionów dolarów w gazetę "New York Times". Ponadto wydawnictwo stara się również sprzedać niektóre aktywa, w tym część budynku, w którym mieści się centrala firmy oraz 18% udziałów w bostońskiej drużynie baseballowej - The Red Sox.
Wyprzedaż aktywów, poszukiwania inwestorów - to wszystko jest całkowicie zrozumiałe w przypadku wydawnictwa, które przespało swoją szansę i walczy o przeżycie. W czasach gdy większość gazet budowało swoją pozycję w internecie, wydawca Szarej Damy był przekonany, że prestiż jego gazety będzie wystarczający by przetrwać wszelkie kryzysy czytelnictwa. Nie był wystarczający. A w dalszym przetrwaniu na pewno nie pomoże zabawa ceną, która przywrócona z pewnością odstraszy czytelników. No, chyba, że koniec tej gazety jest już przesądzony, a aktualne decyzje to odcinanie ostatnich kuponów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz