7 listopada 2008

Barack Obama sprzedawał gazety

Tytuł nieco tabloidowy, ale prawdziwy - z wiadomych względów Barack Obama był wczoraj tematem numer jeden amerykańskich (i nie tylko mediów). Po historyczne wydania gazet z pierwszym czarnoskówym prezydentem USA na okładkach, ustawiały się olbrzymie kolejki (na zdjęciu kolejka pod redakcją "Washington Post"). Wydawca "Washington Post" musiał dodrukować 600,000 egzemplarzy środowego wydania gazety (dla porównania: sam dodruk był większy niż średnia dzienna sprzedaż największej z gazet w naszym kraju - "Faktu"). Z tym problemem mierzyło się wczoraj kilka amerykańskich gazet.

Ostatni raz takie kolejki po gazety w USA można było zobaczyć w 1945 roku w Nowym Jorku, w trakcie 17-dniowego strajku kolporterów gazet. Strajk odczuło wówczas całe miasto, kolejki pod redakcjami ustawiały się codziennie i były długie na kilka przecznic. Gazeta była wtedy tak pożądanym produktem, że legendarny burmistrz Nowego Jorku, Fiorello Laguardia, musiał w niedziele czytać dzieciom komiksy z ostatnich stron gazet na antenie stacji radiowej (zainteresowanych zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku z tego wydarzenia - warto!).

Wczorajszy dzień w wielu miejscach wyglądał bardzo podobnie. Gazety z wydrukowanym Barackiem Obamą na przodzie stały się szybko produktem o domniemanej dużej wartości historycznej. Jak donosi "New York Times", czytelnicy kupowali w kioskach od jednego do trzydziestu egzemplarzy! Dzięki Obamie znacznie sprzedaż poprawiły wszystkie amerykańskie gazety. Za CNN:

* "The Times" w samym Nowym Jorku zdecydował się dodrukować 75,000 egzemplarzy (oferty kupna środowego wydania gazety sięgały na e-Bayu 600 dolarów za egzemplarz),
* dwie z lokalnych gazet w Detroit dodrukowały 110,000 egzemplarzy,
* "Chicago Tribune" w mieście Obamy miało nadzieję sprzedać dodatkowych 20,000 egzemplarzy - musiało uruchomić drukarnię na dodatkowych 200,000 egzemplarzy,
* "Washington Post" dodrukowało w powyborczą środę 350,000 egzemplarzy, a w czwartek jeszcze 250,000 sztuk tego samego wydania.
* Niektóre z gazet (jak np. "USA Today") przyjmowały zamówienia przez stronę internetową, by dopasować wielkość dodatkowej produkcji do rzeczywistego popytu.

Ciekawą analizę wartości pojedynczego wydania każdej z gazet podał również Reuters.

Takie wydarzenia napawają optymizmem. Mimo, że (jak to określił "New York Times"), głównym motywem zakupu gazet była chęć ich kolekcjonowania oraz iż prawdopodobnie nawet nie opuszczą one swoich foliowych opakowań, takie zachowanie konsumentów dowodzą dużego zapotrzebowania na rzecz namacalną, jaką jest papier gazetowy. Te same informacje czytelnicy mogli znaleźć w internecie, te same zdjęcia mogli zapisać na swoich komputerach, a jednak oszaleli na punkcie wydań papierowych.

Gazety papierowe przy takich falach zainteresowania wcale tak szybko nie umrą. Wydarzenia specjalne mają to do siebie, że od czasu do czasu po prostu się zdarzają.


Użyte zdjęcie zostało udostępnione na licencji CC przez użytkownika blakespot z Flickr'a

Brak komentarzy: