Co tak bardzo zdenerwowało Zella? Miliarder w miniony piątek zasugerował dziennikarzom, że powinni skupić się na potrzebach czytelników i w ten sposób pomóc w generowaniu zysku dla dalszego rozwoju firmy. Fotoreporterka odparła, że czytelnicy oczekują "Michałków" ("puppy dogs") a nie prawdziwej informacji. Zdenerwowany Sam Zell stwierdził:
"to zachowanie jest przykładem klasycznej... dziennikarskiej arogancji"Całą wypowiedź zwieńczył wspomnianym wcześniej epitetem.
Obecni na sali nie usłyszeli wypowiadanych na koniec słów, zorientowali się dopiero podczas ponownego oglądania filmu. Redakcja "Orlando Sentinel" pół dnia debatowała na temat tego, czy wideo powinno zostać opublikowane na stronie internetowej w całości. W efekcie film znalazł się na stronie gazety bez żadnych obróbek.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie wygłosił przy tej okazji teorii spiskowej. Po pierwsze zastanawia mnie jak często właściciel ogromnego koncernu wydawniczego tłumaczy dziennikarzom w jaki sposób mają pisać (wyobrażam tu sobie np. Ruperta Murdocha ingerującego w sposób pisania dziennikarzy "The Wall Street Journal"). Zadaję sobie również pytanie, czy opublikowanie tego wideo przez dziennikarzy "Orlando Sentinel" nie było właśnie odczytaniem potrzeb czytelników, a całe zdarzenie - wspomnianym przez Zella Michałkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz