Obie gazety do tej pory pobierały opłaty za dostęp do ich treści. O ile nie jest znana strategia rozwoju portalu WSJ.com (pojawiły się nawet plotki, że strona ta ma stać się całkowicie darmowa), o tyle "Financial Times" obiera trzecią drogę.
Zupełnie niedawno, portal FT.com częściowo otworzył się na czytelników, udostępniając im za darmo 30 dowolnie wybranych artykułów na miesiąc, wymagając rejestracji dopiero po przeczytaniu pięciu z nich.
Dzisiaj, wydawnictwo poinformowało o kolejnej zmianie. Artykuły z "Financial Times", których nagłówki cytowane są przez takie serwisy jak Google, Yahoo! (i 29 innych serwisów), dostępne są bezpłatnie (po kliknięciu w link) i nie są wliczane do miesięcznego limitu.
Rozwiązanie to jest o tyle ciekawe, że serwis FT.com nadal pozostanie płatny, a ruch internetowy z pewnością się zwiększy. Większa ilość odwiedzających ten serwis będzie magnesem dla reklamodawców. Jednocześnie, wydawnictwo nie pozbywa się dochodów z tytułu użytkowania strony od stałych czytelników (subskrypcja serwisu kosztuje 99 lub 199 funtów, w zależności od skali dostępu).
Ien Cheng, wydawca i dyrektor wydawniczy FT.com dodaje, że chce by jego serwis był integralną częścią światowej sieci linków i jednocześnie znaczącym punktem docelowym dla wielu Internautów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz