O tym jak ważna dla czytelników jest lokalność nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Przeciętnego czytelnika bardziej interesuje informacja o tym, kto wybił szybę w ulubionym sklepie na jego osiedlu, niż np. jak walczyć z alergią i który lekarz w mieście jest specjalistą w tej dziedzinie (o ile wspomniany czytelnik akurat sam nie jest alergikiem).
Z wagi lokalności zdają sobie również sprawę duże koncerny medialne. Biorąc pod uwagę jak trudno dokonać tego w gazecie drukowanej, wydawcy pragną tego dokonać przy pomocy stron internetowych swoich tytułów. Edytorzy brytyjskiego Telegraph Media Group (wydawcy m.in. The Telegraph) przyznają, że lokalność na poziomie kodu pocztowego i personalizacja strony internetowej będzie ich priorytetem na najbliższe 6-10 miesięcy. Wprowadzanie tego projektu rozpoczęto od platformy blogowej My Telegraph oraz wyszukiwarki szpitali po kodzie pocztowym. W podobny sposób w najbliższej przyszłości ma wyglądać wyszukiwanie szkół, różnych instytucji oraz miejsc do rekreacji.
Tim Bowdler, szef Johnston Press, uważa, że personalizacja wydawniczych stron internetowych posunie się tak daleko, że w ciągu dekady dostępne będą na nich zintegrowane kanały mediowe, w tym spersonalizowane do numeru IP telewizja oraz radio internetowe. Zauważył również, że takie próby mogą kolidować z dążeniami BBC, którego ambicją jest stworzenie broadcastu na poziomie możliwie najbardziej lokalnym. O tym, jak Johnston Press specjalizuje się w tworzeniu lokalnych stron internetowych można przekonać się oglądając listę ich witryn.
Personalizację strony internetowej powoli widać w działaniach Agory. Istniejąca dość długo platforma blogowa oraz od możliwość przesuwania działów (wiadomości, sport, gospodarka) na stronie "Gazety Wyborczej" to pierwsze kroki w tym kierunku.
Najbardziej regionalną z witryn wydawniczych pozostaje moim zdaniem NaszeMiasto. Trudno się temu jednak dziwić, skoro wydawcą tej strony jest Polskapresse, specjalizujące się właśnie w regionach.
Czy regionalność zejdzie na poziom lokalności i w polskim przypadku? Myślę, że tak. Wydawcy coraz częściej zdają sobie sprawę, że kluczem do sukcesu jest docieranie nie do grupy czytelników, lecz do każdego z czytelników z osobna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz